Jestem pewna, że cała nasza trójka jest zdania, że ludzie tutaj są niesamowicie uśmiechnięci i pozytywnie zakręceni. Jednym z przykładów jest dziewczyna, która namawiała nas na przymierzenie tradycyjnego, hinduskiego stroju - sari. Chodziła za nami tak długo aż uleglyśmy. Dostałaśmy najpierw pierwszą część garderoby (którą oczywiście musiałam założyć tył na przód) a potem tradycyjna szatę. Na koniec ostatni element, bindi na czoło - obie dostałysmy koloru borodowego ( tzn, że obie jesteśmy zamężne, ciekawe...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz