Zatrzymujemy się przy ulicznym straganie żeby spróbować lokalnych owoców. A konkretnie Durian, czyli najbardziej śmierdzący owoc świata. Pierwsza, odważna - Marlena. Na pierwszy " węch nosa" nie wychodzi poza normę, w smaku, bez szału. Próbujemy po kawałku i resztę bierzemy ze sobą na potem.
Idziemy zwiedzać klasztor buddyjski i po kilku godzinach wracamy do auta. Smród nie do wytrzymania, w aucie nie da sie oddychać. Owoc został oddany miejscowym :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz